K№piel poranna,
czeka juї wanna,
peіna po brzeg,
piany jak њnieg.
Szemrze cichutko,
moja zіociutka,
poії si tu,
w zapachu bzu.
I juї lecimy nad dachami miast.
Niewaїne s№ pieni№dze ani czas.
Їegnaj Pagarcie, tu otwarcie wyzna musz,
sprzedaіam wannie dusz.
I juї lecimy nad dachami miast.
Niewaїne s№ pieni№dze ani czas.
Їegnaj Pagarcie tu otwarcie wyzna musz,
sprzedaіam wannie dusz,
sprzedaіam wannie dusz,
sprzedaіam wannie dusz.
Nagle nad Prag№,
straszne tornado.
Woda wycieka,
nie ma co zwleka,
wracaj do chaty,
zіomie skrzydlaty,
go reszt№ siі,
przez srebrny pyі.
I znw lecimy nad dachami miast.
I bliїej nam do domu niї do gwiazd.
Witaj Pagarcie, tu otwarcie wyznam ci czasami mam dziwaczne sny.
I znw lecimy nad dachami miast.
I bliїej nam do domu niї do gwiazd.
Witaj Pagarcie, tu otwarcie wyznam ci czasami mam dziwaczne sny,
mam dziwaczne sny,
mam dziwaczne sny.